środa, 27 maja 2015

Dzień Mamy i inne Święta


Święto Mamy mamy już za sobą :)
Ja powtarzam mojemu dziecku, że o bliskie osoby dbamy i traktujemy je w sposób szczególny na co dzień, nie tylko od święta kiedy to kalendarz na nas wymusza by kupić komuś prezent, złożyć życzenia być miłym w tym jednym dniu. Święta są miłym akcentem, pokreśleniem, podsumowaniem ważnych funkcji jakie pełnimy na co dzień. Jestem jak najbardziej za świętowaniem dobrze jest jak są takie dni w roku kiedy czujemy się bardzo wyjątkowo. Jednak przeraża mnie to ograniczanie się do tego jednego dnia. Mam tu na myśli traktowanie kogoś przez cały rok w bardzo zły sposób, a w dzień urodzin składanie życzeń "by Ci było lekko w życiu"; "wszystkiego najlepszego"; "spełnienia marzeń i samych radosnych chwil", uściski, całuski, kwiaty, prezenty, a dzień po urodzinach wszystko wraca do normy. Nie pojęte są dla mnie takie przypadki gdzie mężczyzna na co dzień nie dba o swoją kobietę, nie szanuje, używa przemocy fizycznej, psychicznej, a w dniu kobiet wręcza kwiaty i składa życzenia "wszystkiego najlepszego".

Dbajmy o naszych najbliższych na co dzień, dajmy im odczuć, że naprawdę są dla nas bardzo ważni. Ja często gdy jadę do moich rodziców kupuję mały drobiazg czasem jest to zwykła czekolada, innym razem kawa, herbata. Bardzo podoba mi się zaskoczona mina mojej mamy kiedy coś takiego dostaje. Wiem, że jest jej 100 razy bardziej przyjemnie gdy dostaje coś kiedy się tego zupełnie nie spodziewa.

Oczywiście w dzień mamy też były życzenia i słodki prezencik ale to już jest taki pewniak gdzie co roku mama wie, że ja przyjadę i czeka z ciastem.

Moja córeczka mile mnie zaskoczyła w ten dzień, rano wstała wcześniej zrobiła śniadanie, przyniosła mi je do pokoju obudziła mnie i podała śniadanie wraz z laurką. Po szkole kupiła różę i wręczyła mi ją wraz z życzeniami. Dużo się przytulałyśmy tak jak to często robimy i rozmawiałyśmy o naszej miłości na linii mama dziecko mama. Julia często wpada na pomysł "śniadanie do łóżka" i tak mnie zaskakuje najczęściej w sobotnie poranki :)

Rozpieszczajmy się słowami, gestami na co dzień nie tylko w święta.

poniedziałek, 25 maja 2015

Pyszny sok





Od kilku dni jest dosyć chłodno. Wiosna nie rozpieszcza nas słońcem. W mieszkaniu też robi się coraz chłodniej. Warto przy takiej pogodzie wzmocnić nasze dzieciaki naturalnym domowym sokiem. Smakuje świetnie i mamy pewność, że nie ma w nim dodatku chemii, sztucznych barwników, wzmacniaczy smaku i wielu innych składników, które nas niszczą od środka zamiast odżywiać. Sok taki jest tez świetnym rozwiązaniem jeśli dziecko je mało warzyw i owoców. Dziecko wypije chętnie taki sok jeśli pomoże nam go przygotować. Do zrobienia soku potrzebna jest nam najzwyklejsza sokowirówka elektryczna. Dzieci uwielbiają wrzucać owoce do sokowirówki i obserwować jak w kubeczku gromadzi się sok to dla nich świetna zabawa :)))

Przepis na sok
4 surowe obrane marchewki
4 jabłka ze skórką, bez pestek
1 surowa obrana pietruszka
1/4 surowego obranego selera korzennego 
1 surowy obrany burak


można jeszcze dorzucić seler naciowy.

Wiem czytając ten przepis nie brzmi zachęcająco seler pietruszka i to niby ma smakować dzieciom?
Tak samo pomyślałam  kiedy mój brat podał mi ten przepis i zachwycał się, że sok jest pyszny i jego dzieciaki chętnie go piją. Długo zwlekałam zanim odważyłam się go zrobić, po prostu nie wierzyłam, że moje dziecko to wypije. Pewnej zimy gdy córcia moja dużo chorowała, a lekarz polecał mi sztuczne witaminy na wzmocnienie (żelki, pastylki, itp. produkty stworzone w fabrykach), pomyślałam, że trzeba poszukać naturalnych witamin bo tylko w takie wierzę. Zrobiłyśmy wspólnie sok, świetnie się przy tym bawiąc. Julia wypiął całą szklankę i poprosiła o dolewkę :) Sok ma słodki smak, ciekawy kolor, a pietruszka i seler nie są wyczuwalne. Do dziś często robimy ten sok lub eksperymentujemy dodając nowe produkty szukamy nowych smaków. Teraz to już raczej dziecko prosi mnie o zrobienie soku i przypomina, że już dawno nie było :)


Na zdrowie :)


piątek, 22 maja 2015

Samotny rodzic szuka partnera

Czytam wiele wypowiedzi rodziców, którzy samotnie wychowują dzieci, o tym jak bardzo źle się z tym czują, że znaleźli się w takiej sytuacji. Często próby nawiązania związku kończą się w momencie kiedy potencjalny partner (partnerka) dowiaduje się o tym, że mamy w domu dziecko. Słyszę o tym, że niektórzy "wolni" ludzie są do tego stopnia otwarci, że wprost mówią o tym, że jesteśmy super świetni i bardzo wyjątkowi no ale dziecko skreśla wszystko. A może to i nawet dobrze, że takie osoby mówią na początku o tym, że nie potrafią za akceptować takiej sytuacji. Lepiej urwać na początku coś co i tak miałoby kiedyś się rozpaść. Szkoda czasu i energii na próby stworzenia związku, który od początku jest problematyczny, pamiętajmy o dzieciakach one też w tym uczestniczą, angażują się, nie potrzebne im kolejne rozczarowanie.

Miejmy poczucie swojej wartości to, że samotnie wychowujemy dzieci to bardzo dobrze o nas świadczy, jesteśmy wzorem godnym do naśladowania dla wielu, wielu, wielu osób. Wzięliśmy na siebie ten trud wychowania i opieki nad dziećmi w pojedynkę co normalnie rozkłada się na dwie osoby. Chociaż czasem bywa bardzo ciężko bo trudno być zarówno mamą i tatą. Jednak w tej niełatwej  drodze nie popadamy w alkoholizm czy narkotyki, bo mądrze i odpowiedzialnie wychowujemy nasze dzieci. Nie poddajemy się bo wiemy, że mamy obowiązek do spełnienia, kochamy nasze dzieci i jest to miłość prawdziwa, która dodaje nam sił zawsze wtedy kiedy przytulamy nasze Szczęścia.


Naprawdę jesteśmy bardzo wyjątkowi. Nie zrażajmy się kiedy ktoś nam mówi, że nie chce z nami być z powodu naszych dzieci, tylko podziękujmy mu za szczerość. Nie ma powodów dla, których mielibyśmy czuć się gorzej. Trudno taki wybór, ludzie są rożni i różne mają oczekiwania co do związku. My szukajmy kogoś kto będzie nam w pełni odpowiadał, a my będziemy odpowiadać tej drugiej osobie z całym naszym bagażem doświadczeń. Jest wiele samotnych bezdzietnych osób, które chcą poznać kogoś z dzieckiem z różnych powodów najczęściej nie mogą mieć dzieci. Pamiętajmy także o tym, że jest bardzo dużo ludzi w takiej samej sytuacji jak my. Warto się zastanowić nad tym czy może związek z rodzicem samotnie wychowującym dziecko jest dla nas. Warto spróbować kogoś takiego poznać, jest wiele wspólnych tematów, łatwiej się zrozumieć na wzajem, można sobie pomóc, a jak dzieciaki się polubią to już jest wymarzona sytuacja:) 

Warto szukać i nie zrażać się po nieudanych poszukiwaniach...Niekoniecznie pierwsza napotkana osoba będzie tą właściwą z którą będziemy szczęśliwi, nie uwieszajmy się na siłę na pierwszej potencjalnej osobie. Warto szukać naprawdę kogoś tak wyjątkowego jak my sami by resztę życia spędzić tak jak sobie to wymarzymy.

Szukajcie, a znajdziecie :)

środa, 20 maja 2015

Motyl na śniadanie- sposób na niejadka



Takie śniadanie moja córka zrobiła sama w wieku 7 lat :). Ja usmażyłam jajecznicę,  a dziecko moje stworzyło z kanapek, jajecznicy, ketchupu i szczypiorku pięknego motyla. Do dobry sposób dla niejadków i nie tylko. Jak dzieciaki są mniejsze warto im podsuwać od czasu do czasu jedzenie poukładane w inny sposób niż zwykle. Większe dzieciaki fajnie jest zaprosić do wspólnego przygotowywania posiłków i zachęcania ich do tworzenia czegoś nowego. Dzięki temu rozwijają swoją wyobraźnię, kreatywność świetnie się przy tym bawiąc, a zjadając mają wielką satysfakcję, że miały swój wkład w przygotowaniu.

Smacznego :)

wtorek, 12 maja 2015

Samotni rodzice na wakacjach

Wielkimi krokami nadchodzą wakacje. Dla mnie to był zawsze trudny okres. Samotne wyjazdy z dzieckiem były zawsze super...ale.... Niby było ok. zawsze to jakiś wyjazd zmiana otoczenia...ale jednak czegoś brakuje...a raczej kogoś. Byłyśmy na spływie tratwą po Dunajcu 3 godziny piękne widoki, cisza spokój...było pięknie tylko Flisak ciągle nawiązywał swoimi anegdotami do męża i żony nie świadomie zabierał mi chwile relaksu. W miejscu gdzie miałyśmy wynajęty pokój w Krościenku odpoczywały jeszcze dwie rodziny pełne takie zgodne z schematem tata, mama + 2 dzieci. W ciągu dnia obie z córką patrzałyśmy z zazdrością i łezką w oku na te "idealne" rodzinki. Nawet jeśli miałam z tyłu głowy to, że pewnie nie jest im tak idealnie, że pewnie mają inne swoje problemy i tłumaczyłam sobie (pocieszałam się), że pewnie nam mimo wszystko jest lepiej bo znam swoją sytuację, a oni może mają gorzej  to i tak coś mnie trafiało kiedy wieczorem zasypiałam wspólnie z dzieckiem o 21, a pod oknem słyszałam rozmowy kobiety z mężczyzną, śmiechy to była czysta zazdrość z mojej strony. Następnego dnia wyjście w góry i wszędzie wokół nas rodzinki z dziećmi mama z jednym dzieckiem za rękę i tata z drugim na ramionach. Pod schroniskiem jeden z rodziców bawi się z dziećmi, a drugi stoi w kolejce by  kupić coś do zjedzenia. Tak było na każdym kroku, na basenie, na stacji benzynowej, w sklepie...podczas wakacji w miejscowościach turystycznych wszystkie rodzinki są pełne i szczęśliwe. Super w końcu tak powinno być, tylko dla mnie to był bardzo drażniący widok...po prostu w takich sytuacjach było mi przykro i zamiast cieszyć się wakacjami, łapałam doły i powracały myśli typu dlaczego akurat mi się to przytrafiło? Dlaczego ja nie mogę dać mojemu dziecku pełnej rodziny? Moje dziecko też ze smutkiem obserwowało takie rodziny...widok taty, który bawi się z dzieckiem i przytula mamę...widziałam jak obserwowała takie scenki.
 Na następne wakacje postanowiłam, że nie wyjedziemy same. Około maja szukałam bardzo intensywnie w internecie samotnego rodzica z dzieckiem w podobnym wieku do mojej córci by spędzić razem wakacje nie zobowiązująco. Zależało mi na tym bym miała z kim pogadać ja i moja córka. Na jakimś forum znalazłam ogłoszenie mężczyzny, który samotnie wychowuje dwie dziewczynki. Nawiązaliśmy kontakt najpierw mailowy, potem telefon, następnie umówiliśmy się na spotkanie bez dzieci (zawsze jestem ostrożna w poznawaniu nieznajomych). Po spotkaniu wiedziałam, że miłości z tego nie będzie, ale znajomość na wspólne spędzenie wakacji jak najbardziej. Postawiliśmy sprawę jasno by nikt nie miał złudzeń. Dograliśmy szczegóły wynajęliśmy dwa pokoje w tym samym domku i spotkaliśmy się na miejscu. Było świetnie, wspólne śniadania, obiady, kolacje, wędrówki, zabawy, gry, ogniska, kręgle po prostu było wesoło, pomimo tego, że nie stanowiliśmy ani rodziny, ani pary to naprawdę było dużo lepiej niż wakacje w samotności z dzieckiem. Najważniejsze dla mnie również było to, że oprócz mojego dużo lepszego samo poczucia widziałam radość na twarzy mojego dziecka dziewczynki świetnie się razem bawiły.
Kolejne wakacje to już  był odlot. Pojechałam nad morze z moim partnerem który samotnie wychowuje syna i z moją córką. Wreszcie poczułam, że marzenia się spełniają, że jeszcze mogę być szczęśliwa ja i moja córka, a teraz to już nasza czwórka wszyscy są szczęśliwi.

Zachęcam Was do spędzenia wakacji w towarzystwie innych samotnych rodziców, pamiętajcie również o tym by znaleźć również towarzystwo w podobnym wieku dla Waszych dzieci to jest bardzo ważne.
Są fora, na których rodzice piszą gdzie zamierzają jechać w jakim terminie i w jakim wieku mają dzieci, zapraszają do wspólnego spędzenia wakacji. Warto też samemu napisać swoją propozycję.

Działajcie i szukajcie wakacje już za niedługo. Pamiętajcie by zachować ostrożność.





niedziela, 10 maja 2015

Samotni Rodzice Śląsk

Samotni rodzice ze śląska jesteście tam po drugiej stronie :) ?
Czy jesteście zainteresowani spotkaniem z innymi samotnymi rodzicami w grupach ok. 10 osobowych?
Czy chcielibyście zabrać na takie spotkanie swoje dzieciaki, które poznałyby swoich rówieśników w podobnej sytuacji?
Podczas takiego spotkania moglibyśmy wymienić się swoimi doświadczeniami, problemami...może nawiążą się jakieś ciekawe znajomości. Napiszcie proszę co o tym sądzicie  swiatjestok@gmail.com

To my wybieramy kolory do naszego życia, nie pozwólmy na to by szary był dominujący :)




piątek, 8 maja 2015

Zmiana na lepsze

Czasami nadchodzi dzień kiedy po prostu musimy powiedzieć: dosyć. Dzień w którym symboliczna miarka się przebierze i pchnie nas do przełomu, który odmieni nasze życie...na lepsze. Ja w swoim życiu pamiętam 5 takich wyraźnych i głośnych DOSYĆ. Dotyczyły rożnych sfer życia, zawodowej, rodzinnej, osobistej, miłosnej, a także mojej edukacji. Wszystkie moje decyzje by skończyć z tym co mi nie odpowiada w czym po prostu dalej nie widziałam siebie były bardzo ryzykowne, zawsze szłam w nieznane bez większego planu, zawsze pojawiały się pytania co dalej? czy sobie poradzę? jak sobie poradzę? a jeśli będzie gorzej? Jednak siła, która mnie pchała do przodu była tak ogromna, że utwierdzała mnie w moich decyzjach, ufałam sobie, wiedziałam, że dam radę. 

Dziś o tych 4 mogę ze spokojem powiedzieć, że to były najlepsze decyzje jakie mogłam podjąć bo zamykając za sobą jeden dobrze mi znany etap, otwierałam nowy nieznany, który zawsze dawał mi lepsze życie. O mojej ostatniej decyzji jeszcze nie mogę tak powiedzieć bo to świeża sprawa...wiem na pewno, że to była bardzo dobra decyzja dłużej już nie mogłam, są granice, które ja wyznaczam w końcu to ja decyduję o swoim losie, życiu...o tym gdzie jestem i co robię. Czy moje życie będzie lepsze to się okaże...patrząc w przeszłość wierzę, że tak, a ta zmiana tak samo jak poprzednie otworzy nowy interesujący, lepszy rozdział.

Pamiętajmy, że zmiana nie musi oznaczać czegoś gorszego, zmiana często daje nam wiele nowych lepszych możliwości.

środa, 6 maja 2015

Rower

Sezon rozpoczęty. Moja kochana córeczka wyciągnęła mnie na rowery już 3 razy w tym sezonie. Na razie bierzemy sobie takie krótkie trasy po ok.10 km dziennie. Dobrze, że ona ma taki zapał i zawsze mnie zmotywuje do tego by się ruszyć. Ja osobiście to wiele razy z czystego lenistwa nie ruszyłabym się sama. Lubie jeździć na rowerze, ale w moim przypadku to wygląda tak, że zazwyczaj wybieram się wtedy kiedy mam wolny dzień i jeżdżę od rana do wieczora robiąc ok. 100 km. Mój rekord to 120 km to było dawno temu kiedy jeszcze byłam nastolatką :). Mam plan by pobić swój rekord przejechanych km w ciągu dnia, nie wiem czy uda się to w tym sezonie- być może. 

Rower jest świetną formą wypoczynku, bardzo lubię mijające widoki, świeże powietrze, wiatr we włosach. Najważniejsze jest to, że spędzam czas razem z dzieckiem. Moja córka uwielbia rower, a tempo ma już tak dobre, że są momenty gdzie mam problem ją dogonić :) Po takiej przejażdżce zawsze mamy dobre humory nawet jeśli wcześniej bywa różnie. Dodatkowo jestem pod wielkim wrażeniem moich rodziców, którzy zaczęli jeździć na rowerach po 60 roku życia (oczywiście kiedyś dawniej w dzieciństwie jeździli, ale potem mieli bardzo długą przerwę), teraz nie wyobrażają sobie życia bez rowerów. Jeśli tylko pogoda na to pozwala to codziennie pokonują trasy ok. 30 km, świetnie to wpływa na ich kondycję, zdrowie tak bardzo się cieszę, że żyją tak aktywnie.

Zachęcam Was do przejażdżek rowerowych to samo zdrowie, zachęcajcie również swoich rodziców i bliskich, zobaczycie jak uśmiech pojawia się na twarzach :)

poniedziałek, 4 maja 2015

Holowanie nie jest takie straszne

Człowiek się uczy przez cale życie. Pisałam niedawno o tym, że są pewne czynności które mężczyznom jest po prostu łatwiej wykonać. Dziś musiałam się przełamać, moje autko podczas weekendu odmówiło posłuszeństwa - nie chciał odpalić- stwierdził, że nie wyjedzie z pod bloku. Dziś nie było innej możliwości jak jedynie zaciągnąć go za linkę do mechanika. Jako ciągnący był cudowny mężczyzna, który zorganizował cały zabieg, jednak moja rola była taka by prowadzić to bezwładne auto. Nigdy wcześniej tego nie robiłam i miałam małego stresa, że z górki nie wyhamuje i wjadę w tył ciągnącego w ten sposób zaprowadzimy dwa autka do mechanika. Próbowałam się z tego wykręcić i znaleźć drugiego mężczyznę do tej operacji, ja tam wolę jak sprawami męskimi zajmują się mężczyźni lubię być niezależna ale bez przesady lubię też czuć się kobietą. Jednak mężczyzna mój kochany nie odpuścił wjeżdżając na ambicje i pokazując jak bardzo wierzy w moje umiejętności dodał mi siły i wiary w siebie. Potem był szybki, konkretny instruktaż i poszło. Dałam radę, właściwie to  nic strasznego, wszystko jest do opanowania. Po raz kolejny utwierdziłam się w tym, że boimy się czegoś co jest nowe nieznane, choć często w ogóle nie ma podstaw by się tego bać. Szkoda naszej energii na spinanie się ze strachu. Lęk nie potrzebnie nas paraliżuje i jeszcze gorzej wykonujemy nasze zadania. Pracuję nad tym od dosyć dawna i Wam też to polecam. Jesteśmy bardziej wydajni i mamy lepsze pomysły jeśli nasz umysł i ciało jest wolne od strachu, lęku, stresu...Wiem, że to nie jest łatwe jednak warto mieć tego świadomość i powtarzać to sobie tak często jak tylko jest to możliwe, po jakimś czasie sami zobaczycie, że już potraficie radzić sobie z uczuciami tego typu. W sytuacjach ekstremalnych głębokie wdechy są bardzo przydatne i powtarzanie pytania, a zarazem odpowiadać na nie "co się może stać?"   "...ale dalej będę żyć, mam głowę, ręce, nogi mogę wiele, mam siebie, znam swoją wartość...jak pokonam tą trudność będę jeszcze silniejsza i bogatsza, a zatem będzie mi łatwiej w przyszłości...będę lepiej przygotowana na niespodzianki, które daje mi życie".

Nie ulegajmy uczuciom, które nas ograniczają.

sobota, 2 maja 2015

Szukanie partnera

Czy zastanawiacie się dlaczego potrzebujecie drugiej polówki? Dlaczego tak bardzo chcemy z kimś być?

Proszę odpowiedzcie sobie szczerze sami przed sobą na to pytanie.
Niestety często szukamy kogoś na siłę, bo uważamy, że druga osoba da nam poczucie bezpieczeństwa, zaopiekuje się nami, da oparcie...sami czujemy się zbyt słabi, bezradni. 
Uważam by być pełnowartościowym partnerem musimy trochę nad sobą popracować.
Ja już tą lekcję odrobiłam. Kiedy szukałam partnera na siłę nie tworzyłam udanych związków, a jedynie iluzję w której sama się motałam. Udawałam, że jest dobrze, mówiłam sobie, że lepszy taki związek niż samotność, aż w końcu i tak przychodził dzień gdzie wszystko się rozpadało...dlaczego-dlatego bo oszukiwałam sama siebie. Wmawiałam sobie, że każdy ma jakieś wady i nie ma idealnych mężczyzn w ten sposób godziłam się na różne wady moich parterów, które od początku mnie uwierały.

Zanim poznamy odpowiedniego mężczyznę/kobietę musimy być na to dobrze przygotowani.
Poniżej lista co należy zrobić:
1. Pokochaj siebie
2. Za akceptuj raz na zawsze swoje nie dociągnięcia fizyczne. Każdy ma w swoim ciele coś co chciałby zmienić. Są rzeczy, które można zmienić, ale są też takie które czynią nas wyjątkowymi. Stań nago przed lustrem i powiedz sobie jestem cudem tego świata, kocham siebie, a jak się komuś nie podobam to niech nie patrzy, ja podobam się sobie. Chodzi o to by czuć się dobrze we własnym ciele. To jest nasza skóra, która dostaliśmy od natury, w żadnym sklepie jej nie wymienimy...nie mamy innego wyboru musimy w końcu za akceptować i pokochać nasze ciało by dobrze się w nim czuć...innego nie dostaniemy. jeśli za akceptujemy siebie naszą fizyczność dopiero możemy zacząć działać dalej, dopiero wtedy nasze myśli będą swobodne w rozmowie z innymi nie będziemy zastanawiać się nad tym, "czy bardzo widać mój sterczący brzuch".
3. Zdajmy sobie sprawę, że to my musimy zapewnić sobie uczucie bezpieczeństwa...nie możemy oczekiwać, że partner nam zapewni bezpieczeństwo.
4. Opiekuj się sobą - wychodź na spacer, lub to co lubisz, nie czekaj na partnera by ruszyć się z domu.
5. Zadbaj o siebie. 
6. Dużo się uśmiechaj.
7. Myśl pozytywnie.
8. Znaj swoją wartość
9. Musisz tak poprowadzić swoje życie by mieć poczucie, że jest Ci dobrze tak jak jest i  świetnie sobie radzisz ze wszystkim, a partner wzbogaci Twoje życie, a Ty jego.



Dzięki temu wejdziesz w związek jako pełnowartościowy partner, który bardzo dużo wniesie w taki związek, nie uwiesisz się na szyi ukochanej osoby i nie będziesz za nią chodzić jak cień. Nie możesz też spinać się ze strachu, że jeśli Cię zostawi to sobie nie poradzisz. Musisz mieć tą świadomość, że jesteś samodzielną istotą, która zawsze sobie poradzi i w każdych warunkach ponieważ wszystko zależy od nas samych.

Piszę na podstawie tego co przeżyłam, dzielę się moim doświadczeniem. Przechodziłam przez to wszystko kilka razy, miałam rożne momenty, czasem było bardzo ciężko, finansowo (wiem jak smakują naleśniki z wody zamiast mleka jak papier), organizacyjnie ( nie miałam z kim zostawić chorego dziecka, a do pracy chodzić trzeba, w nocy sama w mieszkaniu z dzieckiem o temp. ciała powyżej 39 leki nie zbijają temp-stres na maksa.) wiele takich sytuacji ciężkich i mega ciężkich. Jednak wszystkie te najgorsze momenty wzmocniły mnie na tyle, że dziś wiem, że poradzę sobie w każdej sytuacji.

Pamiętajcie o tym, że macie w sobie ogromną siłę, miejcie tego świadomość.

piątek, 1 maja 2015

Czy jesteśmy sobą?

Niestety tak jest trochę to my sami zaczynamy dzieci hamować w ich naturalności słowami to nie wypada, tak jest nie ładnie, potem szkoła wbija w dzieci  utarte "sprawdzone" schematy jednocześnie zabijając ich kreatywność. Na ile poddajemy się temu to już zależy od charakteru na ile daliśmy się wbić w te sztywne ramy. To trochę jest jak błędne koło bo są rzeczy, które musimy wbić dzieciakom w tematach stosowanego zachowania, sami też musimy się pilnować w pewnych okolicznościach...tylko w tym wszystkim zatracamy swoją naturalność...nie zawsze mówimy to co chcielibyśmy powiedzieć, nie zawsze robimy to na co mamy ochotę...uważam że to jeden z ubocznych  efektów cywilizacji.

Zachęcam Was mimo wszystko do bycia sobą najczęściej jak tylko jest to możliwe :)